środa, 25 lipca 2012

1# Rozdział 10

 „Kocham cię” 



Przepraszam, Mike-san. Nie dam rady..
- Zrobił unik!!??  Co on wyprawia?!
Nie dam rady jej skrzywdzić…

Zawiodłem jedyna szansa przepadła, nie ma mowy, bym mógł zranić jej gardło..
Ponieważ... Ponieważ…
- Kocham głos Rei-chan – Zero uderza go nogą z impetem w twarz. – I jej małe rączki, i momenty, gdy rozmyśla... – Dziewczyna obezwładniła go i zadawała ciosy pięścią w jego policzki, raz lewy, raz prawy…

- Niedobrze, przegrywa! – Krzyczeli poszkodowani.

- Kocham Yuki-chan i Minoru-san, i Hanę też. Ja….
KOCHAM WSZYSTKO W REI-CHAN!!

Po tych słowach wewnątrz umysłu Rei wszystkie osobowości dotychczas nieprzytomne, powstrzymały Zero przed dokonaniem ostatecznego ciosu. Hikari oprzytomniała i wróciła do swojej podstawowej tożsamości.

- Przepraszam – Zalana łzami ponownie straciła przytomność; tym razem już nie obudzi się w niej inna osobowość. Wpadła w ramiona Kurosakiego i zapadła w wyczekiwany przez innych jak i nią samą sen.


Zaraz po tym z budynku wybiegł Mike i dołączył do Ichigo.
- Nie wybaczę temu, kto wymyślił ten plan! Nawet, jeśli miało to na celu pomóc Rei-chan, zaszło to za daleko. – Odezwał się pomarańczowowłosy.
- Co chcesz zrobić sprawcy tego zamieszana? – Zaytał Mike.
- Chcę, aby przeprosił.
- Przepraszam. – Zza pleców Kurosakiego wyłonił się Ishida.
- Jak mogłeś, Ishida?!
- Omówimy to w szpitalu, teraz chciałbym zając się rannymi.
Jak on mógł ją tak potraktować… Przecież Rei nic mu nie zrobiła... Chciał pomóc, ale to nie był najlepszy pomysł. Mogłem nie mieszać go w tę sprawę…

Wieczór
Szpital miejski

- Lekarze w końcu postanowili uwierzyć, że te rany spowodowała wojna między szkołami, ale będziemy musieli przelać na ich konto pokaźną sumkę. A teraz omówmy, co powinniśmy dalej robić – powiedział Uryuu. – Póki, co, dzięki temu całemu zamieszaniu zyskaliśmy dwa nowe kawałki układanki. Pierwszą jest to, że osobowość reprezentującą złość Rei nazywa siebie „Zero”. Fakt, że odpowiedziała na to pytanie świadczy, że jest możliwa minimalna komunikacja, ale jeśli miałbym ją sklasyfikować, powiedziałbym, że jest „wybuchowym” typem,  prawdopodobnie najstraszliwsza wersja pozostałej trójki. Fakt, że nazywa siebie Zero, podczas gdy reszta zaczyna się od jedynki, dwójki i trójki może świadczyć, że to ona jest oryginalnym rozdwojeniem osobowości, ale ponadto posiada przynajmniej ograniczone zdolności rozumowania.
- Według twojej profesjonalnej opinii, jaki jest najlepszy sposób działania w tej sytuacji? – Odezwał się Mike.
- Poprzedni plan połączenia Rei-kun z Hayumi zostaję wstrzymany. Fuzja Zero z Hayumi ma większy priorytet.
- Możesz to zrobić? – Pyta Ichigo.
- Chyba… Podpowiedź można znaleźć w drugiej części informacji, czyli moment, w którym Minoru-kun powiedziała, że jeśli coś ci się stanie pozabija naszych ludzi. Nie używałaby pochopnie takiego języka… To była czysta deklaracja intencji. – Oznajmił Ishida.
- Rozumiem… Czyli Hayumi łatwiej wejść w kontakt ze złością niż Rei. – Powiedział Mike.
- Tak… Nie wspominając o tym, że ten incydent powinien nauczyć Hayumi nie tylko o istnieniu Zero, ale i o jej niebezpieczeństwie. Powinny być bardziej skore do wspólnego działa w sprawie poskromienia Zero.


Podczas, gdy tam toczyła się rozmowa, Ichigo wymknął się do pokoju Rei.
- Proszę – Powiedziała Hikari po usłyszeniu pukania w drzwi.
- Rei-san, cieszę się, że się ocknęłaś – Kurosaki powiedział to miłym głosem.
- Ichigo-kun… Jak twoje rany?
- W porządku… Mówili, że mózg pracuję normalnie, a złamanie było czyste. Mówili też, że po transfuzji krwi u ciebie będziemy mogli razem opuścić szpital.
- Co za ulga… A reszta?
- Dzięki Subaru i pierwszej pomocy Akiry, żyją i mają się nieźle. – Chłopak usiadł na szpitalne łóżko Hikari. – Mike powiedział, że wszystko w sprawie nowej osobowości powinno niedługo się ułożyć, więc się nie martw. Zresztą, to był strasznie długi dzień, hahah… - Chłopak westchnął i ziewnął potężnie, pocierając powieki wierzchem dłoni. – Przypomniałem sobie coś. Zaraz po tym, jak Zero zniknęła w małym momencie, tylko w malutkim momencie, myślę, że widziałem twarz Rei-chan połączoną z Hayumi.
- Racja… - Rei złapała Kurosakiego, który zdążył zasnąć. za rękę, po czym lekko się zarumieniła i odwróciła wzrok.

~*~
Minęły trzy tygodnie od tamtego dnia. Niewygoda spowodowana używaniem tylko lewej ręki kończyła się dzisiaj.
- Po wzięciu kąpieli mięśnie się rozluźniają i siła w ręku powinna wrócić do normy. – Powiedziała pielęgniarka.
- Dziękuję za wszystko. – Odpowiedział Kurosaki.
Ale zostało już tylko parę dni wakacji. Rei-chan i Takada-san wciąż zdrowieją w górach. Nie miałem szansy wyjawić swoich uczuć, a wakacje już się kończą.
Pomarańczowe włosy przeczesał ciepły wiatr, a przed nim stanęła dziewczyna z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Wygląda na to, że jesteś już zdrowy, czyli jesteś gotowy na naszą randkę.
- Yuki-kun!? – I tak oto Kurosaki został niesamowicie pozytywnie zaskoczony na koniec dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz